Na marginesie wystawy malarstwa Joanny Dudziak
Są ludzie- podkreślam ludzie w potocznym rozumieniu artyści, dla których kreowanie, tworzenie, wypowiadanie się przez sztukę jest większą potrzebą od instynktu samozachowawczego. Każdy z nas zetknął się kiedyś z bestsellerem książkowym lat pięćdziesiątych, jakim była biografia Van Gogha Pt. Pasja Życia” Irwinga Stone’a. Dzięki popularności tej niewątpliwie doskonale napisanej książki mogliśmy poznać czym jest dramat konieczności wyrażania swojej osobowości w środowisku i czasach, które przez konwenans i zrutynizowanie w sztuce, wyrzuca poza nawias człowieka artystę przekraczającego estetyczne bariery tego środowiska. Na podstawie tej i podobnych biografii powstał mit artysty odrzuconego, artysty przeklętego. Od tego czasu kryteria w sztukach plastycznych zostały tak rozmyte, że dzisiaj artysta niezrozumianym, wykpionym, odrzuconym jest oficjalnie prawie niemożliwe.
Jednym słowem, jeśli wszystko wolno to nie ma przegranych. Rozumnym i wrażliwym ludziom niepodobna żyć w tak określonej wolności. Potrzebują i chcą tworzyć tak, by to co tworzą wykraczało poza nowopowstający szablon kreacji bez kryteriów. Chcą wyrazić ten swój jedyny wewnętrzny świat, świat najgłębszej konieczności. Okazuje się więc, że pełnej wolności nie ma i nie będzie, bo tą granicą jest tęsknota i konieczność szukania i wyrażania PRAWDY. Ci którzy jej szukają podobni są mitycznym arogantom- chociaż mają zwykłe życie, zwykłe problemy. Niewątpliwie do nich należy Joanna Dudziak. Maluje już od dawna. Jej bardzo emocjonalną osobowość wypowiada się – moim zdaniem- w tematach, które w jakiś bardzo bezpośredni i silny sposób oddziałały na jej psychikę. Przykładem takiego bardzo ciekawego malarstwa jest duży formatowo obraz olejny pt. „Piwonie”. Jak wspomina malarka-obraz ten powstał pod wpływem silnego przeżycia-doznania, jakie sprawiło ogromny bukiet pachnących, bujnych, pąsowych kwiatów. Malowała go w jakimś zapamiętaniu przez całą noc. Decyzje kolorystyczne, gesty malarskie, które podejmuje artysta w takich warunkach są na granicy świadomości i czegoś- czego nie zna. Mówimy wtedy, że obraz powstaje sam Gratuluję jej tego dzieła, a szczególnie, że tak wysoko ustawiła dla siebie poprzeczkę artyzmu. Gratuluję i życzę by podnosiła ją przez całe życie- coraz wyżej.
Kraków 14 listopada 2000r. Tadeusz Łukaszewicz- Tigran